Złodzieje pasiek działają jak zawodowcy i kradną na dużą skalę. Pszczelarzowi z Pomorza skradziono pszczoły i miód o wartości 150 tysięcy złotych.
Jak czytamy w „Gazecie Wyborczej” w miejscowości Lubochowo w powiecie sztumskim na Pomorzu złodzieje okradli pasiekę należącą do Andrzeja Twardowskiego. Ukradli pszczoły i miód o łącznej wartości około 150 tysięcy złotych. Jednak oprócz samego faktu kradzieży istotny jest także sposób, w jaki do niej doszło.
Jak opowiada sam poszkodowany, kradzież poprzedziło dokładne zbadanie przez złodziei okolic pasieki, do czego przestępcy wykorzystali drony. Następnie w rabowanej pasiece zrobili… miodobranie. Złodzieje odwirowali miód na miejscu, a puste ramki powkładali z powrotem do uli.
Wygląda więc na to, że kradzież pasiek zaczyna być dość wąską, a zarazem bardzo dochodową, złodziejską specjalizacją. Aby dokonać takiego przestępstwa jak w Lubochowie trzeba było przecież dokładnie je zaplanować, bowiem sama kradzież musiała trwać wiele godzin a może i dni. Sprawne przeprowadzenie tej kradzieży wymagało także udziału wykwalifikowanych pszczelarzy. I być może to jest w całej sprawie najsmutniejsze.
Szerzej o tej sprawie pisze „Gazeta Wyborcza” Odsyłamy do artykułu, który znajdziecie tutaj.
Źródło: wyborcza.pl